Jeśli ogień to GRILL…
W czasach gdzie na każdym rogu można kupić grillowego „gotowca” chciałbym zaproponować stworzenie diabolicznej opozycji do tego stanu rzeczy. Wystarczy odrobina dobrej woli, chwilka wolnego czasu i kuszenia ciąg dalszy może nastąpić już dzisiaj…
Zatem podwijam profesjonalnie ogon i mówię co i jak.
Zaczynamy od czosnkowego węża:
Następnie polewamy naszego pokrojonego przyjaciela oliwą, która nada doskonały posmak i idealnie połączy się smakami z pozostałymi składnikami, którymi są: czosnek, ser pieprzowy, zioła wszelakie.
Następnie pomiędzy poszczególne elementy naszego węża (pupil mojego szefa) wkładamy przede wszystkim sporo czosnku coby nazwa miała odzwierciedlenie w przyrodzie.
Sami widzicie jakie to banalnie proste. Teraz wystarczy naszego węża otulić szczelnie w folię aluminiową i pokornie ułożyć na piekielnym ogniu, który na nasze potrzeby imituje węgiel drzewny w postaci brykietu :D
Na ogniu ląduje także wcześniej marynowana wołowina. Marynowana była w oliwie, czochu, imbirze, sosie sojowym i odrobinie oleju sezamowego. Wszystko zasypane zostało dymką. A na końcu gilowania posypane sezamem J
Wystarczy do kompletu połączyć ser mozzarella, pomidora i bazylie…
Teraz aby kuszenie było kompletne i bezsprzeczne, łączymy
poszczególne składniki naszego grillowania w jedną spójna, pyszną, seksowną i
ciepłą całość :D
Pozostaje mi tylko życzyć wszystkiego diabelskiego…
ależ to pysznie brzmi!:)))))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na imprezę wśród znajomych
OdpowiedzUsuń